Filmy

Filmy z wakacji

sobota, 26 listopada 2011

Singapur - Sentosa



Sentosa from Michal Migda on Vimeo.
Dzisiaj ostatni dzien w Singapurze. O 10tej robimy check-out. Z uwagi na fakt, ze wylot mamy chwilę przed północa, po zostawieniu bagaży w hotelowej przechowalni jedziemy na wyspe Sentosa, gdzie planowaliśmy robic sky diving w najwiekszym na swiecie tunelu powietrznym. Na wyspę udało nam się dostać drogą powietrzną przy użyciu cable cars, skąd mielismy piękny widok na cały Singapur łącznie z portem i mariną. Planowany sky dving jednak się nie udał, wolny slot przypadl na czas naszego wyjazdu na lotnisko i powrót do Polski. W zastepstwie pozwiedzalismy wyspę, na której ponownie spotkalismy parę rodaków i studentów INSEAD bawiących się na plaży. Przy okazji  byliśmy rownież na najbardziej wysuniętym na poludnie punkcie kontynentalnej Azji. Potem jeszcze raz wpadliśmy do centrum miasta, ostatnie spojrzenie na drapacze, hotel Marina Bay Sands i singapurskiego lwa miotającego wodą z paszczy. Następnie tradycyjnie kolacja u Chinczyka w dzielnicy Katong, drink Cuba Libre z prawdziwego kubańskiego rumu Havana Club i punkturalnie o 21:30 shuttle bus z hotelu zabrał nas na lotnisko. Tu odprawa już spokojniejsza, po odprawie drobne zakupy i przez godzine oczekiwanie na Airbusa 380 (Lufthansa), którym wracamy do Frankfurtu. W kieszeni zostało 5 dolarów singapurskich na pamiatkę, bo nie udało się ich wydać. W okolicach północy wylatujemy do Farankfurtu, w którym lądujemy około 6tej rano. Potem około 8:50 wylot do Monachium, aby w koncu trafic do Gdanska okolo poludnia. A wiec to juz koniec wakacji;)




Wyświetl większą mapę

Singapur - Orchard Rd & Little India


Orchard Rd i Little India, Singapur from Michal Migda on Vimeo.

Panowie oglądający telenowele w Little India
Dzisiaj od rana po chinskim sniadaniu (zupa rybna) czas spedzilismy na plazy. Ostatnie chwile, kiedy mozna wygrzac sie na sloncu. Potem wybralismy sie na shopping do centrum na Orchard Road, przy ktorej niezliczona liczba centrow handlowych. Kazde centrum przynajmniej wielkosci Galerii Baltyckiej. Weszlismy do 2 centrow i nie wiadomo kiedy zrobilo zrobilo sie ciemno. Po przejsciu calej ulicy ruszylismy w kierunku dzielnicy Little India zamieszkalej glownie przez spolecznosc hinduska.  Po drodze zatrzymalismy sie w restauracji hinduskiej aby wczuc sie w hinduskie klimaty. Tam spotkalismy pare mlodych polakow z Warszawy, ktorzy w Singapurze konczyli swoja podroz po Borneo. Potem zwiedzanie dzielnicy z jej pieknymi swiatyniami. Najwiekszym zaskoczeniem byla dla nas liczna grupa mezczyzn siedzacych przy stolikach i ogladajacych telenowele w telewizji. Ciekawe co w tym czasie robily ich kobiety:)


Orchard Rd
Orchard Rd
Orchard Rd
Świątynia w Little India





Wyświetl większą mapę

piątek, 25 listopada 2011

Singapur - Katong

Dzisiaj po 8mej dotarliśmy do Singapuru na lotnisko Changi. Stąd zabrał nas bus hotelowy prosto do hotelu przy Marina Parade. Okolica bardzo ładna, blisko cieśniny na Morzu Poludniowo Chinskim. Na redzie tylu statkow nie widzialem w zyciu. Sloneczko ladnie przypiekalo, a my zabralismy sie za zwiedzanie okolicy Katong. Na start jedzenie u Chinczyka ostra zupa i drugie danie. Bylo mocno spicy, choć wpominaliśmy, że ma być łagodne. Łzawiąze oczy i palący jezyk to było za dużo. Smak chińskiej strawy szybko zneutralizowaliśmy zwykłą pepsi. Potem zawitalem na silownie hotelowa, w ktorej nie wiadomo co jest fajniejsze: cwiczenia czy widoki za oknem. Wieczorkiem jeszcze jeden spacer po dzielnicy Katong. Przy okazji wpadlismy do nowo otwieranego centrum zakupowego i na targ kupic duriana. Jest to jedyny owoc, ktorego nie mozna wnosic do hotelu. Dlatego smakiem delektowalimy sie na lawce niedaleko miejsca zakupu.

Wyświetl większą mapę

środa, 23 listopada 2011

Surfers Paradise i lot do Singapuru

Dzisiaj pobudka, a za oknem niespodzianka. Po raz pierwszy od przyjazdu do Australii deszcz leje jak z cebra. To trochę krzyżuje nasze plany z wyjazdem do Byron Bay. Widok pięknej zatoki, skąpanej w słońcu staje się właśnie niespełnionym marzeniem. O 10tej check-out a 23:45 musimy znaleźć się na lotnisku w Brisbane. Co ciekawe, dziewczyna z recepcji w Surfer Paradise znała parę słówek po polsku: cześć, dzięki, jak sie masz, zaspiewała: "Krakowiaczek jeden miał koników siedem", no i oczywiście znała kilka przekleństw:). Wieczorkiem ostanie wyjście na miasto w celu poczucia imprezowego klimatu i nocnego życia w Surfers Paradise, a następnie wyjazd shuttle busem na lotnisko w Brisbane. Tam odprawa i na odprawie celnik mi mówi że mam zapłacić podatek za wywożenie opalenizny. Ledwo opóściłem stanowisko odprawy i znowu moje szczęście doprowadziło mnie do kontroli antynarkotykowej. A wiec za parawanik, kontrola osobista i bagazu podrecznego, które zakończyły się pomyślnie. Na koniec oczekiwanie przez 4 godziny na samolot. Po około siedmiu godzinach dotrzemy do Singapuru i zostajemy tam przez 3 dni.