Dotarliśmy do Singapuru. Lot był długi. W sumie 14 godzin. Na szczęście wylot mieliśmy z Gdańska. 7 godzin różnicy między strefami czasowymi daje o sobie znać. W nocy nie chce się spać,a rano nie chce się wstawać. Przylecieliśmy o 17tej czasu miejscowego i rozglądaliśmy się za środkiem transportu, aby dostać się do China Town, gdzie mieliśmy zarezerwowany pokój w hostelu. Na szczęście wszystko jest dobrze oznakowane i z jedna przesiadka udało się dotrzeć na miejsce. Widok mamy na Ministry of National Development. Do 1:30 rano zwiedzaliśmy miasto a w programie: obowiązkowe jedzenie w "restauracji" dla miejscowych i spacer nad rzekę wraz z sesja fotograficzna lokalnej architektury. Dziś od rana przygotowujemy się do dalszej części wycieczki. Rano zwiedzanie China Town w poszukiwaniu kantoru. Potem obiad (danie Lontong) z kuchni malajskiej zaserwowany przez właścicielkę hostelu i ruszamy w drogę na lotnisko. Ponownie metro i skytrain do terminalu 1. Krotka odprawa i oczekiwanie na boarding. Przed samym wylotem mocno się rozpadało. Mam nadzieje, ze w Brisbane będzie bardziej słoneczna pogoda:) Sam lot do Brisbane mimo, ze długi około 10 godzin, był bardzo ciekawy z uwagi na piękny zachód słońca.
|
Drapacze w pobliżu Marina Bay |
|
Skytrain przy lotnisku |
Tutaj w Singapurze mimo 32 stopni dużo chmur na niebie.
|
Pyszny lontong |
|
Zachód słońca w trakcie lotu do Brisbane |
|
Historyczne zabudowania w pobliżu China Town |
|
Zachód słońca w trakcie lotu do Brisbane |
|
Marina Bay Sands |
|
Drapacze przy Marina Bay |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz